9 lut 2016

Czeeeeść

Ciekawe czy jak się roztrzaska krzesło na kimś to boli. Pewnie tak.

Jest 6 luty, trochę późno, ale zima ciągle trwa i w sumie jakbym napisała to za miesiąc, to teoretycznie też by była zima. Czyli jeszcze nie tak późno.
Pod koniec stycznia pojechałam na parę dni do Zakopanego, teraz znowu mam ferie. Co prawda, już połowa za mną, bo skoro zaczęły się tydzień temu, a jeszcze tydzień, to połowa minęła. Tak.
Bardzo szybko mi zleciał, bo całe 5 dni byłam na pół koloni w stadninie, już trzeci raz i było wspaniale jak zawsze. Całe pięć dni jazdy i pracy przy koniach. I to nie jest sarkazm.
Mam jeszcze parę zdjęć z Zakopanego, ale to będę wstawiać w międzyczasie.
Nie miałam jako takich planów na ferie, poza końmi i zamiarem wstawania rano i oglądania serialu, co pewnie będzie moim zajęciem w drugim tygodniu. Żałuję tylko, że nie zrobiłam żadnych zdjęć z koni, ale mam jeszcze okazję, w końcu jestem tam dosyć często. 

Niby jest nowy rok, a wszystko tak jak w starym. Chyba, że tylko ja tak to odczuwam, w co wątpię, bo rok to tylko liczba itp. Cieszę się, że nie traciłam czasu na postanowienia ani żadne plany. Mogę to zrobić teraz. Zaplanować co będę robić w przyszłości. Ale nie lubię tego, planów, żadnych takich uprzedzeń, co będziemy robić. Obyło by się bez tego.
Mam do obejrzenia jeszcze parę odcinków seriali, mam trochę zaległości, bo dawno tak właściwie nie miałam okazji nic oglądać. Najchętniej bym teraz wyszła na dwór, bo normalnie o tej porze w lato byłoby bardzo jasno. Chciałabym żeby już było ciepło, ciekawe kiedy w tym roku wreszcie będzie.


17 sty 2016

Książka znajdowała się w pewnej odległości przede mną. Gdybym bardziej się przyjrzała, zauważyłabym, że jest to około dwa metry. Mimo, iż nie chciałam wstawać, coś mi mówiło, żeby do niej zajrzeć. Znalazłam ją kilka dni temu na strychu, po czym rzuciłam na biurko i leży tam do dzisiaj. Z powodu nudy oraz wrodzonej chęci do oglądania i czytania wszystkiego, na co tylko spojrzę, wzięłam ją do ręki. Po przejrzeniu paru stron, miałam zamiar zacząć czytać od początku, jednak coś odwróciło moją uwagę. Nie wiem, czy mam taką bujną wyobraźnie czy chorobę psychiczną, ale coś przebiegło po pokoju nade mną. Pomyślałam, że to pewnie siostra, w końcu to jej pokój. Wszystko byłoby dobrze, oprócz tego, że nigdy nie miałam siostry.
 Miałam wielką ochotę zjeść coś smacznego, ale uświadomienie sobie, że mam pustą lodówkę, pokrzyżowało moje plany. Coś mi nie pasowało, miałam wrażenie, że pewna rzecz mi umyka. Na pewno jednak coś było inne niż zawsze.
- Mam dość tych przemyśleń - powiedziałam do siebie
Szybko wstałam i mimo brzydkiego nastroju za oknem i padającego deszczu, ubrałam się, wzięłam parasolkę i wyszłam. Nawet nie zamykałam drzwi, a przecież zawsze to robię. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, co jest nie tak. Na ulicach nie było dużo osób. Jedyne, co mogłam zauważyć, to kobietę i mężczyznę, ubranych w czarne stroje. Nie zwróciłam na nich większej uwagi i wolnym krokiem poszłam dalej.
-Przepraszam, która jest godzina? - zapytała młoda kobieta o przeciętnej urodzie.
-Nie wiem, proszę pani, nie mam zegarka- odparłam.
-Ale przecież ma pani.
Gdy to powiedziała, na mojej ręce pojawił się zegarek. Nie wiedziałam jak to się stało, ale naturalnie, podałam jej godzinę. Po paru minutach ciągłego marszu, znalazłam to, czego szukałam, czyli restaurację. Nie było to pomieszczenie ładnie udekorowane, ale pamiętam, że zawsze lubiłam tu przychodzić. Po otwarciu drzwi, weszłam do środka i moim oczom ukazał się smutny widok. W jadłodajni nie było nikogo, jedynie mężczyzna stojący za ladą.
-Dzień dobry - powiedziałam - dziś nikogo tutaj nie ma?
-Tu nigdy nikogo nie ma - usłyszałam szept starszej pani siedzącej w kącie, której na początku nie zauważyłam - Nikt nigdy nie przychodzi.
Po dogłębnym zapoznaniu się z menu, wzięłam to, co zawsze. Nie było najlepsze, a może nigdy nie można było nazwać tego pysznym. Zapłaciłam i wyszłam, dziękując za posiłek.
Nie wiedziałam czy chcę już wracać do domu, bo nikt tam na mnie nie czekał. Siedzenie w czterech ścianach z dziwną, elektroniczną zabawką, zwaną laptopem, nie było moją ulubioną formą spędzania czasu. Zaczynało się powoli ściemniać, więc moje nogi same powędrowały w stronę parku. Lubię ciemność wśród drzew. Lubię to uczucie, gdy nie mogę zobaczyć wszystkiego. Świat wygląda zupełnie inaczej, gdy przysłania go nocne niebo.
-Chce pani cukierka? - zapytało mnie jakieś dziecko, na oko w wieku dziesięciu lat - Truskawkowy.
-Dziękuję. - wzięłam i usiadłam na ławce.
Cukierek był wiśniowy. W niczym nie przypominał słodyczy, które jadłam w dzieciństwie. Szkoda, że czasy tak szybko się zmieniają. Oddałabym wiele, żeby być znowu dzieckiem, a przecież mam prawie 20 lat. Wiem, że to mało, ale ludzie diametralnie się zmieniają. Schowałam papierek do tylnej kieszeni spodni.
Nagle przede mną przebiegł wysoki mężczyzna. Mogłabym przysiąść, że miał ponad trzy metry wzrostu, ale przecież to niemożliwe i nierealne. Zaczęłam zauważać, że wszystko wokoło mnie jest dzisiaj dziwne, przed chwilą się ściemniało, słońce zaraz miało być za linią horyzontu, a nic się nie zadziało. Jest jasno i słonecznie, jakby było samo południe. Zaczęłam się rozglądać. Za mną było tylko parę drzew, ale gdy wytężałam wzrok, by spojrzeć dalej, pojawiały się nowe drzewa. Najdziwniejsze było to, że nic nie czułam. Ani strachu, niepewności, ani szczęścia czy radości. Zamknęłam oczy. Nie wiem, ile czasu byłam w tym stanie, kiedy usłyszałam głos. "Słyszę głosy, coś jest ze mną nie tak" - pomyślałam. Jednak nie był to dźwięk pochodzący z mojej głowy, gdyż powiedziała to moja mama. "Czemu jeszcze śpisz?" Delikatnie podniosłam powieki i moim oczom ukazał się widok mojego pokoju. "Mojego pokoju? Przecież byłam w parku". Mimo niechęci, podniosłam się z łóżka i podeszłam do krzesła, na którym leżały ubrania naszykowane przeze mnie wczorajszego wieczoru. Po wzięciu do ręki spodni, zauważyłam, że coś znajduje się w tylnej kieszeni spodni. Mogłabym dać sobie uciąć rękę, że nic tam nie wkładałam. Sięgnęłam i poczułam coś cienkiego, plastikowego. Był to papierek po cukierku. Truskawkowym, a pachniał wiśnią. Nagle coś zaczęło mi się przypominać. Czy to był aby na pewno tylko sen, czy rzeczywistość?



1 sty 2016

Hello 2016

Wreszcie mogę napisać, że od początku roku nic sobie nie kupiłam. Sukces!
Cześć
Dzisiejszy dzień mi zleciał bardzoo szybko, mam wrażenie, że jest 20, a dochodzi 23. Niby mała różnica, a w ciągu dnia wydaje się taka duża. Miałam pisać o zeszłym roku, a tymczasem jest jak zawsze.
Nie robiłam ani postanowień, ani planów, bo nie mam większych oczekiwań co do 2016. Jedynie chciałabym dostać się do dobrej szkoły i być szczęśliwą, co trudne nie jest. Jako podsumowanie ubiegłego roku mogę uznać to, że ściemniały mi brwi, bo nie wiem co się tak naprawdę zmieniło, już mi się myli 2014 z 15 itd. A co do postanowień, to patrzyłam mój post z początku roku i właściwie udało mi się większość wypełnić, co prawda głównie nieświadomie, ale wszystko jedno jak (tutaj klik można zobaczyć). Wszystkie postanowienia chciałabym kontynuować i w tym roku, jedyne na co chcę położyć większy nacisk, to prowadzenie bloga, mimo, że muszę powiedzieć, że przez ten rok pisałam. Może nie regularnie, bo czasami zdarzały się większe przerwy, jednak zawsze pamiętałam i starałam się jak tylko miałam chwile. Dlatego mam aż tyle wersji roboczych postów, btw.
Do fajnych wydarzeń w tym (tamtym) roku było m.in:
1. Symphonica, którą wspominam wspaniale, było cudownie, taka muzyka jest po prostu najlepsza dla mnie.
2. Nowy laptop, który jest dla mnie zbawieniem, bo mój stary powoli się rozpada.
3. Pojechanie do Lublina i Warszawy, raz na Hamleta, potem na Koriolana (może odwrotnie)
4. Przeczytanie dużej ilości książek, w dodatku dobrych.
5. Byłam bardziej towarzyska (wow, aga, gratulacje)
6. Napisałam próbne egzaminy, nie uważam tego w sumie za osiągnięcie, ale podobało mi się.
7. Byłam w Hiszpańskiej Szkole Jazdy w Wiedniu, o której wcześniej czytałam tylko w gazetach.
8. Zaczęłam nowy serial (True Blood pozdrawia)
9. Jadłam bardziej bez-mięsnie. I to mi się podobało
10. Byłam na Cavaliadzie w Warszawie w marcu (ale koński ten rok)
To najważniejsze wydarzenia z tamtego roku i mimo, że nie miałam robić żadnego podsumowania, to tak kończy się przeglądanie zdjęć i wydarzeń. I razem ze skończeniem się orzeszków, kończę tego posta.
Mam nadzieję, że ten rok będzie równie ciekawy co poprzedni, życzę Wam wszystkiego co najlepsze! :)

27 gru 2015

Nowy rok!

 Wiem, aktualnie jest 27 grudnia i godzina 01:47, a ja dopiero się zabieram za napisanie posta. Nie byłoby w tym nic dziwnego, są różni ludzie i różne tryby życia, ale to, że jest to świąteczny post jest dosyć hm, awangardowe, więc, połączyłam to tak jakby i jest to wpis z przerwy między świętami, a sylwestrem, bo wtedy wszyscy mają więcej czasu, wstają wcześniej i czytają i ja też. Wreszcie kropka, to było najdłuższe moje zdanie dzisiaj. Dzisiaj też, z moją składnią i polskim jest coś nie tak.

Chciałam tylko powiedzieć jeszcze, że żyję i mam się dobrze, i mimo, że nie pisałam jakiś czas to pamiętałam i było dobrze.
Nawet nie wiem, o czym będzie ten post, bo nie miałam planu, dlatego też nie wiem o czym pisać. To dosyć szczere, ale prawdziwe, no.
Co do noworocznych postanowień z zeszłego roku, o dziwo udało mi się większość wypełnić, ale głównie nieświadomie, co właściwie wychodzi na to, jak ludzie się zmieniają. Na lepsze, oczywiście. No bo pisałam bloga, mimo tych przerw można mi chyba wybaczyć?
Nie będę robić posta z rzeczami, które dostałam na święta, bo chcę uniknąć niepotrzebnych komentarzy dotyczących chwalenia się itp., więc sobie daruję, ale za to postaram się coś ciekawego wymyślić na te dni, kiedy mamy wolne.

Ostatnio też były święta, więc korzystając z przystrojonego pokoju mam zamiar zrobić zdjęcia. Na razie, jak widać po tym poście, skorzystałam z gotowców. Nie to, że mi się nie chciało, ale mam coś z kartą do aparatu i pogodą, dzięki której ładne fotografie wyjdą do godziny 15, a może i nie.
Tutaj jest część, w której wszyscy narzekają, że nie ma śniegu. Nie przyłączę się do nich, bo przecież mamy dopiero koniec grudnia i na dobrą sprawę najzimniej jest w okresie styczeń - połowa lutego, więc śnieg może i jeszcze spaść, a wtedy wszyscy będą narzekać na to, że jest. Ludzie zawsze muszą narzekać, nie ma innej opcji. Ja sobie więc daruję.
Do kolejnego posta!

21 paź 2015

Jak prowadzić instagram, tumblr i bloga?

Patrząc na posty na innych blogach, coraz bardziej doceniam indywidualizm i oryginalność. Ja wiem, że każdy jest inny, bo każdy prowadzi inna osoba, ale standardowa formułka w opisie zawsze brzmi podobnie, wygląd też jest niemal identyczny. Dlatego dzisiaj dam Wam rady na temat prowadzenia bardzo oryginalnego i niepospolitego bloga. Należy pamiętać o tekstach, tj:

Takie coś można znaleźć na co drugim blogu nastolatek. Nie mówię, że coś do tego mam, bo nie chcę krytykować, ale dla przykładu, nie wymieniajmy rzeczy które będziemy robić na blogu, chyba, że jest to coś bardzo ważnego. Jak chcesz pisać, to zacznij, a nie pisz, że będziesz pisać.
Tak jakby dodać na facebooka wpis o treści: "Będę tutaj pisać" 

Najbardziej śmieszą mnie te blogi, które mają mało obserwatorów, wejść i nieładnie piszą, a już drugim ich postem jest: "Cześć, to moja wishlista. Poklikacie? Super! Do następnego razu!" Nie, nie mam nic do współprac, według mnie jest to bardzo fajne, ale nie trzeba robić posta zapychajki z samymi zdjęciami ubrań i prośbą o kliknięcia. Można zrobić na końcu posta, napisać o czymś przed nimi i dodać choć jedno zdjęcie. To naprawdę pomaga.
W opisie jest też instagram i tumblr, dlatego teraz o tym pierwszym. Chcesz mieć fajnego instagrama? Dodawaj zdjęcia takie jak wszyscy!
Każdą kawę ze Starbaksów, wszystkie zdjęcia nóg jakie masz w telefonie (jak nie masz to zrób!), nie zapominajmy również o selfikach w lustrze! Należy pamiętać, że lustro koniecznie ma być brudne.
A tak na serio. Nie ma przepisu na ładnego instagrama. Według mnie jest on bardzo indywidualną sprawą, każdy dodaje inne zdjęcia, bo każdy robi co innego. Tumblr już trochę mniej, ale dużo jest zdjęć w jednym stylu i dobrze. Właściwie to tumblr'y mają podobny format, kwadraciki jak na ig, rzadko inne, chyba, że ktoś traktuje go jako bloga. Tu przy okazji kryptoreklama. Dla przykładu, oczywiście.


Na razie tyle, nie będę więcej się rozpisywać, każdy wie o co chodzi. Pamiętajcie o oryginalności.
Post krytyczny, ale nie będę przepraszać, bo po pierwsze nie mam za co, a po drugie bum! to mój blog i moje zdanie c: